OCENIANIE JAKO NIEZDROWA RUINA WEWNĘTRZNA

 

Ocenianie jest powszechne w internecie.

W dzisiejszym artykule pragnę poruszyć temat oceniania i zbliżyć się do odpowiedzi na pytanie, czy mamy prawo oceniać i czy społeczeństwo może ocenić nas samych. Ten temat narodził się w mojej głowie poprzez pracę w mediach społecznościowych, kiedy natrafiałam na różnego typu komentarze bojkotujące celebrytów i ważne osobistości. Jednak nie dotyczy to wyłącznie tego grona. Postanowiłam przyjrzeć się temu zjawisku bliżej. W ocenianiu pojawiają się największe opozycje: szczerości, kłamstwa, prawdy, fałszu i rzeczywistości. Jak często słyszymy stwierdzenie „ Nie masz prawa mnie oceniać”? Wydźwięk tego zdania jest paradoksalny, biorąc pod uwagę, iż ocenianie towarzyszy nam od niemalże początku naszego istnienia na tym świecie.

Ocenianie – czy można go uniknąć?

„Ładnie zjadłeś”, „Za wolno się ubierasz” czy „ Jesteś bardzo zdolny” to tylko część wstępnych wniosków z obserwacji naszego rozwoju. Jesteśmy oceniani pod względem umiejętności, wykonywanej pracy, talentów, naszych wytworów, naszego zachowania, naszej samej obecności. Jednak wydaje mi się, że w całym tym procesie ocieramy się o skrajności, o coś w rodzaju maksymalizacji w myśleniu. Bardzo często zdarza się, że fascynacja, którą budzimy, nie jest tą samą emocją, która towarzyszyła nam po szerszym rozpoznaniu wyznania. Wszystkie wypowiedzi w mediach mają za cel uzyskanie najbardziej pożądanej relacji z czytelnikiem, opartej na braku sztuczności i manipulacji oraz budującej autentyczne przeżycie. Nasza autentyczność jest nowoczesna, chociaż często uwikłana w paradoksy, jest daleka od przejrzystości, ale za to dociera do sedna logiki działania mediów. Możemy zauważyć, jak często w różnych wypowiedziach oceniających innych dominujące siły to globalność i wirtualność przeplatane z rzeczywistością. Czytelnicy awangardowo podważają to, co jest bardziej lansowane i pociąga większość. Staram się nie brać tego typu rzeczy za dobrą monetę, zazwyczaj szukam ukrytych motywów, nawet tych najprostszych. Taka wydaje się konsekwencja popularności – inni często szukają u takich osób wskazówek i pomocy, co wymaga czasu, dlatego popularne osoby odczuwają przytłoczenie, gdyż nie są w stanie na każdą prośbę odpowiedzieć „tak”.

Kiedy ocenianie może być przydatne?

Ocena może znacznie ułatwić życie, ale może też je w różny sposób zniszczyć. Nie możemy jednak zaprzeczyć, że coś takiego jak wewnętrzny rentgen mentalny istnieje, bo ocenianie jest wszechobecne. Najważniejsze jest to, aby nie stało się to naszą wyrocznią.

Planując zakup czegoś w internecie, poczynając od garderoby, a kończąc na różnego typu urządzeniach, pierwsze, czym się kierujemy, to zapoznanie się z oceną sprzedającego – czy jest uczciwy, rzetelny, kompetentny, kontaktowy, następnie przechodzimy do recenzji danego przedmiotu i czytamy, w jakim procencie spełnił oczekiwania kupującego. Taka opinia może być pomocna. Kiedy nie jesteśmy zorientowani, z jaką firmą mamy do czynienia, warto zasugerować się oceną osób wcześniej już korzystających z jej usług.

Ocenianie jest naszym udziałem od dzieciństwa.

Ocenianie jako system etykiet

W szkole uczniowie są oceniani poprzez skalę ocen, która waha się między jedynką a szóstką. W klasach 1-3 nauczyciel zobowiązany jest wydać szczegółową ocenę opisową każdego ucznia, od klasy czwartej te oceny zamieniają się w liczby. Biorąc pod uwagę ten system, zdecydowanie uważam, że pięknie byłoby opisywać każdego ucznia pod względem jego umiejętności czy słabości w sposób konstruktywny. Ocena jest jak punkt, o który walczymy, żeby się pochwalić, jest to tylko krótkie określenie, że coś zostało wykonane celująco, bardzo dobrze, dobrze, dostatecznie bądź niedostatecznie, ach! jest jeszcze dopuszczająco. Opisowy dokument znacznie pogłębiłby relacje uczeń-nauczyciel , ale poszliśmy na łatwiznę i skrótowo, oceną liczbową przypisujemy etykietkę wiedzy każdego ucznia.

Czy w takim systemie chodzi tylko o czas, a raczej jego brak? Czy też uważa się to za wystarczające podsumowanie umiejętności? Jedno słowo może przewrócić nasz świat do góry nogami. Czasami jest to o jedno słowo za dużo. Jakby pięknie było po latach wyciągnąć dokumenty świadectw ze szkoły, na których widniałyby opisy naszych osiągnięć, a nawet tego, co było wówczas naszą słabością i niedociągnięciem. Poczytać i przypomnieć sobie, jak dany nauczyciel wyrzeźbił w nas cenne wskazówki i wartości oraz w jaki sposób przyczynił się do naszego rozwoju. Kiedy udzielamy się charytatywnie w różnego typu instytucjach, nie ma czegoś takiego jak dyplom z podziękowaniami i wydanie oceny 6 plus, mamy jasny opis, za co otrzymaliśmy dyplom i jakimi działaniami przyczyniliśmy się do dołożenia cegiełki w ważnej dla nas inicjatywie. To niezwykłe, jak forma oceny może wpłynąć na nasze dalsze losy, ponieważ zaczynamy żyć albo liczbą, albo opisem naszej głębi. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś napisze na nas skargę, chociażby w miejscu pracy, i wówczas również nie podlega to ocenie w skali liczbowej „od-do”, tylko konkretnym opisem przedstawionym z punktu widzenia osoby tę skargę wnoszącą.

Gdy ocenianie przeradza się w hejt

Hejt to niebezpieczna forma oceniania.

Wracając do rozmów w mediach społecznościowych, kiedy widzę w moim mniemaniu interesujący post i tematykę, nie potrafię przejść obojętnie wobec hejtu. W tekście „Czwarte dziecko z ósmym partnerem” aktorka pochwaliła się sylwetką po porodzie. Co widzę w komentarzach? Wylewają się pomyje, niedowierzanie, pogarda, niechęć, wszystko co złe. Kobieta jest oceniana z perspektywy nagłówka, jaki wystosowały media. A gdyby tak zmienić ten prowokujący do przeczytania tytuł na „Eliza urodziła zdrową córeczkę”? Prawda, że brzmi łagodniej? Dlatego dobór wypowiadanych słów ma ogromne znaczenie dla naszych emocji. Inaczej zareagujemy na „Masz ładny samochód, ale brudny” niż „Masz brudny samochód, ale ładny”. W komentarzach ewidentnie zauważalne jest przekrzykiwanie się wzajemnie w obronie swojej racji, swojego światopoglądu i swojego punktu widzenia.

Moja serdeczna koleżanka Maria, z którą kilka lat temu współpracowałam biznesowo, podzieliła się w mediach smutną informacją, że jej szwagier zmarł na koronawirusa. Wystarczyły dwa tygodnie, żeby zdrowy wcześniej i silny mężczyzna odszedł z tego świata. Kiedy napisała o tym na jednym z forów internetowych, również zlinczowano ją za to wyznanie, gdyż użytkownicy wydali osąd, iż nie ma żadnego wirusa i mężczyzna zmarł na skutek działania respiratora, który jest szkodliwy, więc mężczyznę zabili lekarze. Bardzo odważne wyznanie doprowadziło do jeszcze większego nasilenia smutku Marysi. To niedorzeczne, żeby wydawać osąd bez wcześniejszych zapytań, nie wykazując ani odrobiny delikatności, bo ludzie wolą zachowywać się jak trujące grzyby i przesiewają swój jad na innych. Brakuje w mediach miejsca na konstruktywne, ciepłe rozmowy, bez żalu, ze szczerym wysłuchaniem. W szczególności w trudnych sytuacjach, kiedy potrzebujemy kontaktu z innymi, narażamy się dosyć często na nieprzyjemne konwersacje w internecie.

Ocenianie a wrażliwość emocjonalna

Życie obraca się wokół maksymalizacji przeżyć, bez możliwości oparcia się na zewnętrznych standardach, w efekcie czego znikają wartości moralne. Bardzo dobrze wychodzi nam introspekcja, pochłaniają nas wewnętrzne przeżycia, a sens pochodzi ze świata, w którym żyjemy. Jak powiedział Rousseau, „każdy zaczął się przyglądać i pragnąć, by i jemu się przyglądano, i uznanie publiczne nabrało ceny”. Zwykle z dumą i chętnie chwalimy się faktem, że należymy do osób racjonalnie myślących. Bardzo chętnie chlubimy się, że potrafimy w sposób logiczny analizować to, co się dzieje wokół nas. Tymczasem mało kto cieszy się faktem, że jest człowiekiem wrażliwym emocjonalnie.

Epatia i wrażliwość zatrzymują ocenianie.

Osobiście pozwalam sobie na ocenę pod warunkiem, że przeżyłam podobną sytuację i potrafię wgłębić się empatycznie w sytuację innych. Nie wydaję jednak osądów wobec żadnego człowieka, bo sumienie, wartości, wnętrze mi na to nie pozwala. Reasumując, uważam, że mamy prawo oceniać jednostkę, która w ogólnych zarysach przypomina nam o tym, co również dla nas istotne. Zanim wydamy na kogoś wyrok, wspaniałym gestem będzie wyciągnięcie pomocnej dłoni i zapytanie, jak dana osoba poradziła sobie w swojej obecnej sytuacji.

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć wartościowe wypowiedzi filozofa Rousseau, który inspiruje do tego, aby przyhamować w niektórych sposobach wypowiedzi publicznej:

„Umyśliwszy spędzić w niezależności i ubóstwie resztę dni, które mi zostały, wytężyłem wszystkie siły, aby skruszyć wszystkie kajdany opinii i aby nieustraszenie czynić to, co mi się wyda dobrym, nie troszcząc się zgoła o sąd ludzi”.

Komentarze

Wyraź swoją opinię!

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.