KULT PRODUKTYWNOŚCI. GDY EFEKTYWNOŚĆ ZASTĘPUJE SENS

Nigdy wcześniej człowiek nie miał tylu narzędzi, by zaoszczędzić czas, i nigdy nie czuł się tak przytłoczony jego brakiem. Aplikacje do zarządzania czasem pełnią dziś funkcję dawnych rytuałów: pomagają nam uspokoić lęk przed chaosem i dają złudzenie kontroli nad życiem. Kult produktywności to znak naszych czasów – epoki, która w lęku przed stratą czasu straciła kontakt z jego sensem. Paradoksalnie, im bardziej staramy się „żyć efektywnie”, tym bardziej życie przecieka nam przez palce.

Produktywność nie powinna pozbawiać nas odpoczynku.

Presja bycia zajętym

W świecie zdominowanym przez media społecznościowe, aplikacje do zarządzania czasem i mantry typu „bądź najlepszą wersją siebie” powstał nowy rodzaj presji: presja bycia nieustannie zajętym. Kultura pracy promuje nieustanne działanie, a bezczynność traktuje jak błąd systemu. Na odpoczynek trzeba „zasłużyć”, sen „zoptymalizować”, a relacje „utrzymywać efektywnie”. W efekcie człowiek zaczyna się definiować nie przez to, kim jest, ale ile zrobił. Nie chodzi już o to, by coś osiągnąć, lecz by ciągle działać. Przestój staje się grzechem, a odpoczynek – luksusem. W imię efektywności tracimy cechy, które czynią nas ludzkimi: spontaniczność, kreatywność, relacyjność. W tym sensie kult produktywności to forma nowoczesnego niewolnictwa.

Świadoma produktywność

Nie chodzi o to, by odrzucić całkiem produktywność. Dyscyplina i organizacja są potrzebne – pozwalają nam działać skutecznie i realizować cele. Problem pojawia się wtedy, gdy produktywność staje się celem samym w sobie, a nie środkiem do życia w zgodzie z wartościami. Alternatywą jest produktywność świadoma – taka, która nie pyta „jak mogę zrobić więcej?”, lecz „po co to robię?”. To przesunięcie akcentu z ilości na jakość, z działania automatycznego na działanie sensowne. Produktywność świadoma to umiejętność rezygnacji z nieistotnych rzeczy, a zamiast tego obecność w chwili bieżącej i rozumienie, że wartość człowieka nie zależy od jego kalendarza. W świecie niepewnym i dynamicznym planowanie i mierzenie każdego dnia daje poczucie bezpieczeństwa. Ale to poczucie jest złudne. Im bardziej próbujemy kontrolować każdy aspekt życia, tym bardziej stajemy się niewolnikami własnych narzędzi.

Produktywność nie może świadczyć o wartości człowieka.

Nieumiejętność odpoczynku 

Coraz częściej nie potrafimy już odpoczywać bez celu. Cisza i bezczynność budzą niepokój, a chwila przerwy natychmiast prowokuje myśl: „powinienem coś robić”. Media społecznościowe tylko pogłębiają ten stan. Stały napływ obrazów cudzych sukcesów, osiągnięć i aktywności tworzy złudzenie, że wszyscy coś robią, rozwijają się, zarabiają, podróżują. W efekcie odpoczynek przestaje być naturalnym stanem regeneracji, a staje się aktem winy. Zamiast naprawdę odetchnąć, zaczynamy... konsumować treści o odpoczynku: poradniki, podcasty, rolki o „slow life”. Paradoksalnie, nawet relaks musi dziś wyglądać produktywnie. To zjawisko prowadzi do chronicznego pobudzenia – umysł stale „czeka” na kolejne zadanie, powiadomienie, impuls. W takim stanie trudno o prawdziwą obecność i głęboki kontakt z samym sobą. Dlatego prawdziwy rozwój nie polega na tym, by działać szybciej, tylko by działać świadomie. Nie by robić więcej, lecz by robić to, co naprawdę ma znaczenie. Bo produktywność powinna służyć człowiekowi – nigdy odwrotnie.

 

Kult produktywności to jedno z najciekawszych (i najbardziej podstępnych) zjawisk współczesnej kultury pracy i samorozwoju. W skrócie: zaczęliśmy traktować produktywność nie jako narzędzie, lecz jako tożsamość.

Komentarze

Wyraź swoją opinię!

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.